piątek, 19 grudnia 2008

Morskie opowieści cz.19

- Tato pożartujmy trochę. - Tizio był w znakomitej formie, rumiana buzia jaśniała szczęściem pod prowizoryczną strzechą płowej grzywki. Admirał stęknął raz czy dwa próbując bezskutecznie wyplątać się z poskręcanej kołdry. Taki bałagan w pościeli mógł znaczyć dwie rzeczy albo dzień wcześniej rum lał się strumieniami albo noc w małżeńskim łożu odbyła się pod znakiem rodzinnego trójkąta, którego dwa starsze wierzchołki tylko częściowo zaznały miękkiej powierzchni materaca. Admirał zerknął zapuchniętym oczkiem na sponiewieraną oficer aprowizacyjną i z marszu odrzucił wersję z rumem.
- Tato, wiesz gdzie duchy chodzą spać?… do morza martwego! - Tizio rżał niczym źrebak a Admirał utwierdził się w przekonaniu, że możliwe jest ocknąć się przez osłupienie.
- To ja ci też opowiem dykteryjkę - Admirał sapnął dla dodania sobie kurażu - pewien tata spał sobie w najlepsze… aż tu nagle… przyszedł jego synek i go obudził… ha, ha, ha … obudził go, rozumiesz…;)
Tego ranka przez dobrych kilka minut na okręcie rozbrzmiewał zdrowy chóralny śmiech: małego rozczochranego szkraba z dość pokrętnym poczuciem humoru; ślicznej choć sponiewieranej oficer aprowizacyjnej i dorodnego okazu admiralskie proweniencji z nieco zapuchniętymi oczkami.

Brak komentarzy: