piątek, 19 grudnia 2008

Morskie opowieści cz.18

Stół uginał się od potraw. Admirał z dumą spoglądał na dwie kanapeczki trwożnie leżące na talerzu. W czasie gdy oficer aprowizacyjna dopieszczała swój image (czymże jest dla kobiety godzina czasu gdy w grę wchodzi fryzura, manikur, makeup i inne niezrozumiałe czynności) prócz wspomnianych arcydzieł sztuki kulinarnej Admirał zaparzył herbatkę z saszetki a następnie ją wylał bo okazało się, że to nie pierwszy napar. Kolejne czynności były raczej rutynowe: zablokowanie programu z bajkami w razie oporów konsumpcyjnych ze strony latorośli i obowiązkowe obżarcie twardych skórek. Admirał zachodził w głowę czemu tak nadskakuje zwykłemu majtkowi.
- Tato ta kanapka nie ma sera - w kąciku ust Tizia bezwstydnie poruszała się żółta końcóweczka.
- Zeźrysz to niecnoto bez sera - Admirał zachłysnął się własną czułością.
- Tato ale ja nie lubię mięsiwa.
- Ty jego nie masz lubić, ty jego masz zjeść - stary wilk morski intensywnie myślał czy aby nie powinien walnąć pięścią w stół.
- Mamo a tata znowu jest niemiły - majtek bezrozumnie dążył do konfrontacji.
Zjawiskowo piękna oficer aprowizacyjna wychynęła zza drzwi łazienki i posłała Admirałowi nieziemski uśmiech.
- Dokrój małemu sera i posprzątaj a ja lecę do pracy - anielica zwiewnym ruchem zagarnęła sporych rozmiarów torbę i wybyła...
- Widziałeś, mama potrafi być miła, a ty?
Admirał wyszczerzył się w wilczym uśmiechu.
- Ja też potrafię być miły... a teraz grzecznie siadamy DO STOŁU!

Brak komentarzy: